Był niebezpieczny. Był nieobliczalny. Był psychiczny.
Wszyscy radzili bym trzymała się od niego z daleka, lecz mimo wszystko coś mnie
przy nim trzymało i nie pozwalało odejść. Chęć pomocy? Świadomość, że to
przecież normalny człowiek, który tylko pogubił się w swoim życiu i poddał
czarnej stronie świadomości która go dopadła? A może zwyczajny żal i
współczucie? Nie byłam w stanie tego określić, ale wiedziałam że muszę przy nim
być nie zważając na konsekwencje jakie to za sobą niosło. Jakiś cichy głos w
mojej głowie wciąż podpowiadał mi bym dała sobie spokój, ale zdecydowanie
przeważał ten drugi, ten który tak
bardzo przeciwstawiał się radom innych. Może byłam szalona, ale ja po prostu
chciałam mu pomóc, tak zostałam wychowana. Nie potrafiłam przejść obojętnie
obok czyjegoś nieszczęścia, a on zdecydowanie był nieszczęśliwy. Widziałam to w
jego oczach. Zgrywał potwora, ale tak naprawdę był aniołem któremu podcięto
skrzydła, a ja tylko chciałam pomóc mu je posklejać na nowo.
__________________________________________
No więc mamy już bohaterów i prolog. Mam nadzieję że nie skreśliliście mnie już na samym początku i choć trochę przypadło wam to do gustu. Od długiego czasu piszę dla siebie aż w końcu postanowiłam założyć bloga z opowiadaniem. Tak, to mój pierwszy blog i pierwsza twórczość którą publikuję, dlatego byłabym niesamowicie wdzięczna za szczere komentarze i wasze opinie. Pozdrawiam 💕